W przerwie pomiędzy kolejnym wpisem o pamiętnej masakrze na Cielo Drive postanowiłem zająć się Cesarem Sayocem. Jeśli już nie pamiętacie co to za jeden ten Sayoc to przypominam. Cesar Sayoc to koleś, który na dwa tygodnie przed wyborami do kongresu i senatu wysłał bomby-niewypały do ludzi związanych z partią demokratyczną. Na liście jego celów znalazł się Barack Obama, Joe Biden, Hillary Clinton, były szef bezpieki John Brennan oraz finansowi macherzy George Soros i Tom Steyer. Oczywiście okazało się, że nosi czapeczkę MAGA i nie lubi Żydów więc demokraci się ucieszyli a ich media zrobiły sobie święto. I niby wszystko się trzyma w tym obrazku kupy ale jak pogrzebać głębiej to już nie bardzo.

Po zamachu większość pro-MAGA, pro-Trumpowców zwracała uwagę na przeciwskuteczność wysyłania bomb demokratom. I racja. To chyba najstarsza sztuczka z podręcznika. W 1919 anarchiści wysłali bomby do szeregu ważnych osobistości z polityki, bezpieki oraz do macherów finansowych: J.P. Morgana i Johna D. Rockefellera. Oczywiście bomby, których część naprawdę wybuchła, nie spowodowały powstania rajskiej komuny tylko przyczyniły się do zaciśnięcia żelaznej pięści państwa na jajach anarchistów. Represje w postaci szeroko zakrojonej akcji aresztowań i deportacji stłumiły lewicowe zagrożenie na kilka ładnych lat. Różnica między Sayocem a anarchistami jest taka, że bezpiece nawet nie chciało mu się przygotowywać wiarygodnych bomb i zespół rozbrajający bombę cyknął jej fotkę i podał ją do mediów co nie jest normalną praktyką (albo zrobili to sami dziennikarze CNN).

Niepodbite znaczki pocztowe. Teoretycznie taka przesyłka może dojść na miejsce. Teoretycznie.

Oprócz czepeczki MAGA, samochodu ze świeżymi nalepkami, które nawet nie zdążyły wyblaknąć w słońcu Florydy, mamy także szereg ciekawych faktów. Począwszy od nagłej zmiany zachowania po jego związek z hrabstwem Broward, gdzie mieszkał, pracował i został aresztowany przez policję. Dodajmy, że przez policję nadzorowaną przez szeryfa Scotta Israela. Przez policję która prowadziła śledztwo w sprawie dziwnej strzelaniny w szkole w Parkland, o której już miałem do powiedzenia kilka słów. Ten sam szeryf, to samo hrabstwo, ci sami policjanci. Pomijam już to, że Sayoc kilka lat wcześniej groził zamachami bombowymi a adresem zwrotnym przesyłek z bombami był budynek przy 777 Sawgrass Corporate Parkway w mieście Sunrise, gdzie mieścił się posterunek tamtejszej policji oraz biuro demokratki Debbie Wasserman Schultz. Mogą z tego wynikać różne rzeczy. W 2002 Sayoc również groził zamachem bombowym tym razem w sąsiednim hrabstwie Dade. Z tego również mogą wynikać różne rzeczy zwłaszcza, że hrabstwo Dade znane jest z bardzo aktywnej działalności CIA (do czego możemy zaliczyć przygotowania do inwazji w Zatoce Świń, afery finansowe i zamachy bombowe w latach siedemdziesiątych, działalność miejscowego prokuratora, który połączył włamanie do Watergate z Nixonem aż po rok 2000 i niesławne liczenie głosów na Florydzie również w Dade County, dzięki czemu młody Bush został prezydentem). Ale może to tylko urojenia teoretyka spiskowego? No to zajrzymy na facebooka Sayoca:

Ano tak, Sayoc pogratulował na Facebooku kumplowi z akademii. W internecie poszła fama, że tajemniczy Ricki to Enrique „Ric” Prado

I tu się robi naprawdę fascynująco bo były gangster Jon Roberts opowiedział w autobiografii jak to pracował razem z Prado i że wspólnie zabili w 1977 Richarda Schwartza – przybranego syna Meyera Lanskiego. Na marginesie mogę dodać, że Roberts miał bardzo ciekawe życie. Jako dzieciak i syn mafioza, został gangsterem. Jego przyjaciel z dzieciństwa miał studio nagraniowe, gdzie Jon opylał kokainę Grateful Dead i innym kapelom ze studia. Następnie Jon trafił do więzienia a stamtąd do Wietnamu, gdzie zabijał staruszki i obdzierał partyzantów ze skóry. Po powrocie do Stanów przejmował dla mafii kluby nocne i jeździł na nartach wodnych z Jimim Hendrixem, którego musiał potem uwolnić od porywaczy. Później Jon zaprzyjaźnił się z Rafaelem Caro Quintero (to ten koleś, który torturował i zabił agenta DEA Kiki Camarenę, CIA podobno nagrywało wszystko na taśmę filmową). Jon poznał Rafę Quintero rzekomo przez przypadek gdy był na wakacjach z dziewczyną ale ponieważ znajomość rozwinęła się dziwnie szybko wśród oparów przemycanej kokainy, policjantów kupionych przez burmistrza Guadalajary (burmistrz był ojcem Quintero) i nastoletnich dziwek jebiących się z osłem to raczej wątpię czy było to przypadkowe spotkanie. Po kilku zabójstwach Jon musiał uciekać z Nowego Jorku do hrabstwa Dade. Do Miami.

W Miami Roberts zaczął pracować dla Alberto San Pedro razem z kolesiem który był tak dobrym zabójcą, że do profesjonalnych zleceń zaczęło brać go CIA, gdzie później został oficerem. Tym kolesiem był oczywiście Enrique „Ric” Prado czyli bardzo wysoki oficer CIA polujący na bin Ladena, wspierający partyzantki w Ameryce Południowej, szefujący placówce CIA w jednym z arabskich krajów i na emeryturze współpracujący z najemnikami z Blackwater. Innym znajomym Jona Robertsa był Miguel „El Oso” Ramirez skazany za zabójstwo agenta DEA Larry’ego Nasha. Zabójstwo Nasha miało chronić siatkę przemytników w której działał Orlando Cicilia ze swoją żoną Barbarą Rubio. Rubio? Zupełnie jak rywal Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich – kandydat Marco Rubio. Ano tak, bo Barbara i Marco Rubio są rodzeństwem.

Tak czy inaczej wychodzi na to, że pro-Trumpowy bomber Cesar Sayoc znał się z zabójcą pracującym dla CIA, bo byli razem w akademii (wojskowej?). Ma to pewien sens, bo Sayoc twierdził, że jest wnukiem filipińskiego pułkownika i twórcy systemu walki. Zainteresowani karatecy szybko zdementowali jakiekolwiek pokrewieństwo.  Internet spekuluje również na temat firmy SAYEX LTD INC choć dużo z tego nie wynika. Dużo ciekawsze są spekulacje związane z ostatnim miejscem pracy Sayoca, czyli New River Pizza and Fresh Kitchen. Właścicielem tego przybytku jest Randy Wilcox, który kończył akademię wojskową. Zerknijmy na Twittera Wilcoxa:
Po prawej Wilcox. A po lewej? Ben Sorensen z Partii Demokratycznej kandydujący na stanowisko w mieście.
No i dobra Wilcox zna się z jakimś politykiem demokratów niskiego szczebla i go wspiera. Co z tego? Ano to, że Sorensen jest bezpieczniakiem z marynarki i ma magistra z Science of Strategic Intelligence na National Intelligence University. Jego żona pracuje na tym samym uniwersytecie. Poza tym wygląda na to, że Wilcox z Sorensenem mają bezpośrednie powiązania z Hilary Clinton – pierwszy poprzez celebryckich kucharzy a drugi poprzez środowisko polityków z Miami i miejscowe muzeum dotowane przez Clintonową.
Poprzednim właścicielem auta Sayoca był…

Norm Kent

 

3 thoughts on “Na marginesie bombera z Florydy

Skomentuj Jan Kowalski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *