Ilustracja muzyczna:

Major Kong – Witches On My Land

 

– It certainly is, but happily the documents are abundant. Satan was terrible to the Middle Ages—”

– And to the modern.”

– What do you mean?”

– That Satanism has come down in a straight, unbroken line from that age to this.”

– Oh, no; you don’t believe that at this very hour the devil is being evoked and the black mass celebrated?

– Yes.

– You are sure?

– Perfectly.

Joris-Karl Huysmans – Là-bas

 

„Jeśli chodzi o An i Eefje, Marc Dutroux mówił o zamówieniu”

Michel Lelièvre, 19 sierpnia 1996

 

„Uważam, że to dziwne, że pan Marnette prowadził śledztwo w sprawie Dolo, kiedy sam przychodził uprawiać tam seks”

Kierownik Dolo, 30 grudnia 1996

 

Funkabwehr już od dłuższego czasu namierzało sowiecką siatkę szpiegowską nadającą meldunki z Brukselskiej dzielnicy Etterbeek. To właśnie z mieszkania w domu o numerze 101 przy Rue des Atrébates nadawała radiostacja obsługiwana przez Antona Daniłowa. Jak wspominał po latach Henry Piepe czyli oficer niemieckiego wywiadu, który nadzorował poszukiwania komunistów, sowieckie radiostacje nadawały całymi nocami, co znacznie ułatwiło namierzanie. Gdy mobilny wóz Abwehry wraz z walizkowymi aparatami poszukiwawczymi zlokalizowały w końcu źródło sygnału do akcji weszła bezpośrednio bezpieka i 12 grudnia 1941 aresztowała Daniłowa, Michaiła Makarowa (obaj pracowali dla GRU) a także Zofię Poznańską oraz Ritę Arnould, która wynajmowała lokal przy ulicy Atrebatów i tak jak pozostali pracowała w belgijskiej siatce Wiktora Sukołowa. Wkrótce Arnould zaczęła pracować jako informatorka dla Niemców a w mieszkaniu pozostawiono kilku bezpieczniaków, którzy aresztowali Suzanne Boisson czyli kochankę Makarowa. 13 grudnia nieświadomy wpadki mieszkanie przy Rue des Atrébates odwiedził sam szef Czerwonej Orkiestry ale Abwehra zwolniła Leopolda Treppera, który zachował zimną krew i miał dobre dokumenty, które uratowały mu dupę. Ale to nas nie interesuje. Interesuje nas za to ulica Atrebatów w latach 70’, pewien klub nocny całkiem niedaleko dawnej meliny Sowietów. No i oczywiście sataniści. W końcu poszukujemy upadłych aniołów. Pamiętacie to jeszcze?

Rue des Atrebates 101

Podczas przesłuchania 10 października 1996 Michel Nihoul był pewny siebie. Czy mówiłem już o Doudou? – pyta policjantów. Doudou jest prawnikiem, lojalnym i uzależnionym od seksu klientem Dolo. „Właśnie złożył podanie o posadę sędziego pokoju”, dodaje Nihoul, z żalem kontynuując, że „jego prawdziwe imię na chwilę mi umknęło”. Nihoul odkrył, że przyszły urzędnik państwowy był hobbystą sado-maso i regularnie wynajmował Roxanne czyli transwestytę uwieczniającego swoje talenty na wideo. „Pewnego dnia Doudou zapłacił 25 000 franków za zamknięcie w kajdankach w klatce. I to przez pół dnia” mówi, po czym dodaje, że „sceny były tak gwałtowne, że operator kamery wymiotował”. Znudzony świadek, a właściwie oskarżony popisywał się przed policjantami bo wiedział, że szybko znajdzie się na wolności właśnie dzięki klientom Dolo. Jednak to nie tylko puste przechwałki – sami śledczy wypytują go o nocne życie w Brukseli. Nihoul zeznał więc, że uczestniczył po raz pierwszy w orgiach w klubie Les Atrébates, a później Dolo („to moja kwatera główna w tej sprawie”), La Piscine w Etterbeek, klub Le Trône i wymienia jeszcze ze dwadzieścia innych miejsc. Mniej więcej w latach 1981-1994. No i był też oczywiście zamek Faulx-les-Tombes ale to nie Nihoul był organizatorem zabaw ale jego przyjaciel Michel Forgeot czyli szef Dolo. Nihoul opowiada, że był w Faulx-les-Tombes jednego wieczoru ale nie podobało mu się ze względu na tłok – „Wyobraź sobie: stu mężczyzn i sto kobiet”. Kilku świadków ma inne wspomnienia zamku, który wówczas należał do gminy Etterbeek. Mówią, że Nihoul często tam chodził i że miał nawet w pobliżu małe mieszkanie z jego partnerką Marleen De Cockere. Na imprezy do zamku przychodziło też wiele pracowników Radio Activité czyli rozgłośni z Brukseli założonej przez Nihoula. Dawni pracownicy radia pamiętają spermę na zasłonach, nagie kobiety biegnące korytarzami ścigane przez mężczyzn, ogromny placek pokrojony w plastry i podany na nagim ciele kobiety. Telefonistka, która pracowała tam przez jakiś czas jako pokojówka, wspomina, że podczas orgii zwalniano zwykłych pracowników a strażników zastępowali policjanci z Etterbeek. Agent nieruchomości, któremu w 1990 gmina Etterbeek zleciła mu sprzedaż zamku wspomina, że „materace zostały w całej piwnicy, a na żyrandolu nadal wisiały kobiece majtki. To pracownicy gminy powiedzieli mi, że regularnie organizują tam orgie”. Agent nieruchomości odkrył również kilka tajnych przejść. „Pod zamkiem znajduje się korytarz, który łączy ze sobą dwie wieże. Po aresztowaniu Nihoula historie o orgiach sprawiły, że wiele osób zrobiło się nerwowych. Radni, burmistrzowie, a nawet byli ministrowie rzucili się do zaprzeczania, że znali Michela Nihoula. On jednak wspomina, że wśród jego starych znajomych byli Serge Kubla (burmistrz Waterloo), Jean-Claude Van Cauwenberghe (poseł socjalistów), Philippe Maystadt (wielokrotny minister, szef chadeków, bankowiec), Philippe Moureaux (wiceszef socjalistów, minister), François-Xavier de Donnéa (burmistrz Brukseli), Léon Defosset (poseł socjalistów, minister), Jean-Louis Thys (burmistrz Jette), André Monteyne (radny w Jette), Paul Vanden Boeynants (były premier), Viviane Baro (zastępczyni burmistrza Brukseli), Freddy Thielemans (kolejny burmistrz Brukseli), Francis Burstin (dziennikarz i polityk u liberałów). W niektórych przypadkach były to bliskie kontakty – Nihoul zeznał, że jeździł starym Chevroletem szefa regionu stołecznego Brukseli Charlesa Picqué. Trudno jednak powiedzieć by Nihoul znał blisko tych wszystkich ludzi. Jednak rewelacje prasowe i ogólna histeria prowadzą do zamknięcia Dolo (27 września 1996) przez burmistrza Etterbeek Vincenta De Wolfa ze względu „na nocne hałasy”. Jednak podczas rewizji w Dolo, gdy zamykano klub to nie znaleziono żadnych kompromitujących dowodów, które wskazywałyby, że ulubiony klub Nihoula był jakoś powiązany z porwaniami dziewcząt o które został oskarżony razem z Marc’em Dutroux. Choć fakt, że nic nie znaleziono nie mówi nam wiele bo właściciele Dolo zostali ostrzeżeni o nalocie policji.

Historia Dolo zaczyna się w 1975 roku, kiedy Michel Forgeot z Francji i Dolorès Bara otwierają się przy rue des Atrébates 154, na pierwszym piętrze kamienicy prywatny klub, w którym odbywają się orgie i swingi. Jest dostępny tylko dla wtajemniczonych, nie ma szyldu i kilkakrotnie zmienia swoją oficjalną nazwę: ACH, MI – DO czy APV. W 1987 przeniesie się do kawiarni przy rue Philippe Baucq. Jednak dla stałych bywalców zawsze będzie się nazywać „Les Atrébates”. Nihoul, który bywał w nim od 1981 roku, zaprzyjaźnił się z Forgeot i Barą. Forgeot zawsze zaprzeczał obecności nieletnich w swoim domu – przy wejściu sprawdzano wiek klientów. Brukselska żandarmeria zamknęła klub w 1983 roku za „podżeganie do rozpusty”. Właściciel Dolo wspominał, że policja sądowa z Brukseli też była tam kilka razy ale bez żadnych negatywnych konsekwencji dla jebaków. W tym czasie, jak mówi Forgeot, komisarz Georges Marnette z brukselskiej policji sądowej i jego kolega Frans Reyniers byli dobrymi klientami klubu. Często bywał tam również policjant Guy Collignon z tej samej formacji. „Uważam, że to dość dziwne, że pan Marnette prowadził śledztwo w sprawie Dolo, kiedy sam przyjechał tam na orgię”, mówi Forgeot. „Widziałem go na własne oczy uczestniczącego w orgiach. Więc to nie jest pogłoska.”. Właściciel Dolo dodaje, że policjanci dawali mu przy wejściu swoją służbową broń, aby mógł ją bezpiecznie przechowywać. Wśród klientów Dolo/Les Atrébates wymienia zastępcę prokuratora Brukseli Claude Leroya (a przy tym doradcę ministra sprawiedliwości Jeana Gola), Francisa Burstina (rzecznik Gola), sędziego pokoju Bernarda De Visschera, prawnika Edouarda Vanhuyneghem znanego również jako Doudou, słynnego kolarza (chodzi o Eddy’ego Merckx’a), piosenkarza, kilku sędziów, trzech żandarmów, ludzi z NATO, policjanci z Etterbeek. prezesa sądu handlowego, prawnika Michela Vandera Elsta, Achille’a Haemersa, niektórych żandarmów i policjantów sądowych w tym Alberta Tocha, który jako pierwszy przesłuchał Forgeota. Toch znał również od ponad dziesięciu lat Nihoula ponieważ oprócz w Dolo bywali także w knajpie Clin d’Œil, gdzie Nihoul miał zostać jego informatorem w sprawach narkotykowych.

Nihoul nigdy nie narażałby się na zeznania, które wspominały jego kolegów ale nie mógł po prostu odmówić zeznań bo byłoby to zbyt podejrzane – to dlatego znalazły się tam smakowite kąski a przy tym nazwiska polityków, które służyły za przypomnienie by Nihoul wyszedł na wolność jako niewinny człowiek, który nigdy nie miał żadnego związku z seryjnym zabójcą i porywaczem Marc’em Dutroux. Ciąg porwań i zaginięć młodych dziewcząt miał swoją kulminację w sierpniu 1996. 9 sierpnia około godziny 21:00 Laetitia Delhez została porwana ale porywaczy widziało dwóch świadków z których jeden zapamiętał numery furgonetki porywaczy co naprowadziło policjantów na trop właściciela auta. 13 sierpnia zostaje aresztowany właściciel auta – Marc Dutroux, wraz z żoną Michelle Martin oraz wspólnikiem Michelem Lelièvre. 14 sierpnia policja sądowa dokonuje nalotu na lokal Nihoula przy Avenue Jaspar 89 w Saint-Gilles. Nikogo tam nie ma ale policja natrafia na dwa numery telefonów: Marca Dutroux i Michela Lelièvre. Nihoul i Dutroux wielokrotnie do siebie dzwonią również w dniach poprzedzających porwanie Laetitii. Nihoul będzie twierdził, że telefony te dotyczyły tylko jego samochodu, który miał naprawić Lelièvre. 15 sierpnia Dutroux przyznaje się do porwań i prowadzi policję do piwnicy jednego ze swoich domów w Sars-la-Buissiere. W podziemnym więzieniu znajdują się dwie żywe nastolatki: czternastoletnia Laetitia i młodsza o dwa lata Sabine Dardenne, która została porwana 28 maja.

Dutroux, Nihoul, Lelièvre

Szybko okazuje się, że Dutroux jest odpowiedzialny za więcej porwań – Julie Lejeune i Melissy Russo, dwóch ośmiolatek, których martwe ciała znaleziono zakopane na kolejnej posesji Dutroux w Jumet, dzielnicy Charleroi, a także dwie starsze nastolatki: An Marchal i Eefje Lambrecks. Najpierw zginęły An i Eefje porwane jako pierwsza para w czerwcu 1994. Jak wspominała była żona Dutroux:

Pewnego wieczoru we wrześniu 1995 roku Marc przyszedł do mnie do Sars i powiedział mi, że obie dziewczyny nie żyją. Kiedy mi to powiedział, miał łzy w oczach. Podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona. Jakbym miała z nim płakać. Powiedział mi też, że przekazał je Bernardowi i zaopatrzył go w leki na sen. Powiedział mi, że nie chce już o tym rozmawiać i że nigdy więcej o tym nie powie. Udawał, że jest dotknięty, ale dla mnie było jasne, że zamordował je razem z Bernardem. Dodał, że zakopał je u Bernarda pod czymś, co najpierw trzeba było usunąć. Sprawiał wrażenie, że tam, gdzie zostały pochowane, nikt ich nie znajdzie.

Pytana dlaczego je zabił, Michele Martin zastanawia się przez chwilę i mówi: „Marc wyjaśnił mi, że są denerwujące. W biały dzień nie mógł z nimi nic zrobić.” Żonka nie wspominała o tym, że An i Eefje zostały zakopane żywcem. Później Dutroux naćpał i zakopał żywcem w listopadzie 1995 również wspomnianego wyżej Bernarda czyli jego wspólnika Bernarda Weinsteina. Weinstein był złodziejem samochodów jak zresztą inne osoby wokół Dutroux, który został w końcu aresztowany na kilka miesięcy za kradzieże aut, przez co Julie and Melissa zginęły. Umarły z głodu, bo walnięta żona Dutroux bała się pójść do piwnicy z jedzeniem. Jak to się stało, że elektryk, złodziej samochodów i ćpun czyli Dutroux, Weinstein, i Lelièvre zostali powiązani przez policję z biznesmenem prowadzącym różne średnio udane interesy czyli z Nihoulem? To Lelièvre pierwszy zeznał, że Dutroux powiedział mu, że porwania dokonane są na zamówienie ludzi z góry. Dutroux szybko się połapał, że istnieje ryzyko wydania całej siatki więc również zaczął mówić o siatce, która chciała dostaw dziewczyn a głównym kontaktem miał być Lelièvre. Oczywiście zwalenie winy na ćpuna, który tylko pomagał przenosić dziewczyny, mówił zdziwionym sąsiadom, że kobiety zawinięte w koc są pijane i został zostawiony przez Dutroux na środku drogi z zepsutym samochodem i porwanymi dziewczynami bo ten miał jakieś ważne spotkanie było średnio przekonujące zwłaszcza że Dutroux miał u siebie w domu piwniczkę na ludzi. No to dlaczego Nihoul dzwonił do Lelièvre i Dutroux i dlaczego po porwaniach każdej z dziewczyn Dutroux otrzymywał duże przelewy na swoje konto bankowe? Może dlatego bo Nihoul zamówił u Lelièvre naprawę samochodu i poganiał go by oddał mu auto przed wyjazdem na wakacje wydzwaniając na podane numery w tym do Dutroux. A może dlatego bo się wcześniej znali. 16 sierpnia na policję zgłosił się świadek. Nihoul był widziany razem z Dutroux, żoną Dutroux Michèle Martin i Michelem Lelièvre przy kompleksie sportowym w Bertrix uczęszczanym przez młode dziewczęta – tak donosiła madame V., która odwiedzała basen wraz z rodziną. Reszta rodziny również rozpoznała całą czwórkę w telewizji a na policji podali również szczegóły ubioru. Później rodzina była przez kogoś śledzona, nękana telefonami i ktoś się chciał do nich włamać. Żeby było ciekawiej to Nihoul ma alibi na 9 sierpnia 1996 i basenowe wizytacje, które rzekomo nie mogły się odbyć. Alibi dał mu Michel Vander Elst czyli były prawnik, który brał udział w porwaniu byłego premiera Belgii czyli Paula Vanden Boeynantsa. Wcześniej ten sam koleś dał fałszywe alibi członkom gangu Patricka Haemersa, którzy porwali premiera (ojcem Patricka był Achille czyli klient Dolo). Co dziwne inne osoby też potwierdzają to alibi – np. urzędnik z Wydziału Kanalizacji w Ixelles (dzielnica Brukseli) widział obu mężczyzn w ratuszu około 12:30 – z Brukseli do Bertrix jest około pół godziny drogi więc alibi raczej się trzyma kupy. Sprawdzono też wykonywane telefony tego dnia przez Nihoula i skąd dzwonił – wyszło, że z Brukseli ok. godziny 15:15. Jednak alibi słabo sprawdzano, są tam niespójności no i ciekawy gość na grillu, który Vander Elst i Nihoul zorganizowali sobie wieczorem. Otóż Philippe Cravatte, który również potwierdzał alibi to koleś, który był prawą ręką Léona Deferma. A Deferm to taki biznesmen co był znany w Belgii przez aferę Augusta związaną z korupcją przy zakupie helikopterów. No i Deferm za pośrednictwem swojej firmy Trident zwolnił włoskiego producenta śmigłowców z obowiązku złożenia u belgijskiej firmy zamówień odszkodowawczych na pół miliarda franków. Tuż przed wybuchem afery Augusta dwóch Tunezyjczyków zastrzeliło wicepremiera Belgii André Coolsa. W 1991 nikt nie wiedział, że zrobili to Tunezyjczycy (których imiona są bardzo trudne do znalezienia – byli to Abdel Khalil Ben Ibrahim i Majid Almi) wynajęci przez sycylijską mafię, która z kolei wykonywała zlecenie zapewne od Alaina Van der Biest (rywal Coolsa u socjalistów i kolega z loży masońskiej, samozabił się przedawkowując narkotyki). Dopiero w 1996 właśnie tych dwóch facetów zostało aresztowanych i skazanych (kilka lat później ale w Belgii został aresztowany trzeci Tunezyjczyk oskarżany o udział w zabójstwie czyli Tarek Maaroufi, zwolniono go w styczniu 2001; w samą porę bo Maaroufi założył organizację terrorystyczną Tunisian Combatant Group, której dwaj członkowie wysadzili w powietrze w Afganistanie Ahmada Szaha Masuda na polecenie Osamy Bin Ladena na dwa dni przed atakami 11 września). Również w 1996 policja otrzymała jakiś donos mówiący, że zamach na Coolsa jest powiązany z gangiem zabójców dzieci, który właśnie rozgrzewał histerię w mediach do czerwoności. Aresztowano nawet czterech ludzi w związku z donosem wśród nich był Richard Taxquet (sekretarz Van der Biesta z rodziną we Włoszech) i Domenico Castellino (mafia, wynajął Tunezyjczyków i zorganizował broń). Nie wiadomo dokładnie jak zabójstwo Coolsa i porwania dokonywane przez Dutroux miały być powiązane ale belgijskie gazety spekulowały, że motocykl znaleziony u Dutroux pasował do opisu motocykla zamachowców. Wróćmy jednak do alibi Nihoula, który miał być łącznikiem pomiędzy Dutroux a resztą siatki. Wygląda na to, że jego alibi zapewnione przez aferzystów było prawdziwe. Problem w tym, że madame V. która była na basenie, widziała tam ludzi, którzy wyglądali jak Nihoul i Dutroux wybrała się później całą rodziną na nocny targ w Rochehaut. Śledczy ustalili, że burmistrz Rochehaut zorganizował targ na 8 sierpnia. Czyli wychodzi na to, że świadkowi pomieszały się daty a Nihoul ma alibi na ten dzień co nie trzeba…

W początkowych zeznaniach zarówno Lelièvre jak i Dutroux zaczęli gadać coś o tym, że Nihoul chciał zorganizować siatkę prostytutek z dziewczynami z Europy Wschodniej i że chciał im płacić 30 tysięcy franków za każdą. Nic jednak z tego nie wyszło choć słowackie kontakty Lelièvre’a zostały jakoś uruchomione, żeby poszukiwać „kandydatek”. Co to ma jednak wspólnego z nieletnimi dziewczynami porywanymi i mordowanymi w piwnicy? Raczej nie do końca kupuję tę część historii, ale przynajmniej zeznania z dwóch różnych źródeł potwierdzają, że Nihoul zlecał porwania dziewczyn. Tylko jak znalazł Dutroux? Nikt przecież nie dał w gazecie ogłoszenia o pracę „szukam pojebanego porywacza dzieci, dobrze płacę o łebka” czy też „szukam pracy, dobrze porywam”. Ha, i tu się mylicie! No dobra może nie było takiego ogłoszenia ale przecież było publicznie wiadomo, że Marc Dutroux wraz Jeanem Van Peteghem został w 1989 skazany na 13 i pół roku więzienia za pięć gwałtów na dziewczętach dokonywanych od 1985 (zaś pojebana żona kierowała furgonetką) no i wspominały o tym skąpo ówczesne gazety. Skoro Dutroux miał wyjść po 13 latach to dlaczego porywał już w 1995 roku. Ano dlatego bo w 1991 wyszedł z więzienia na mocy amnestii. Od połowy 1991 roku Dutroux zaczął kupować stare rudery w regionie Charleroi. Dom w Marchienne-au-Pont za 300 000 franków. Kolejny w Marchienne-Docherie za 350 000 frankow. Zrujnowany wiejski dom w Sars-la-Buissière, podczas publicznej wyprzedaży i kilka innych. Skąd Dutroux ma pieniądze? Nie wiadomo. W ciągu czterech lat były skazany, którego renta inwalidzka wynosi 38 000 franków, zgromadził majątek w wysokości 6,5 miliona franków belgijskich, nie tylko w nieruchomościach ale również w akcjach i pieniądzach na kontach bankowych. W 1992 Dutroux i Patrice Charbonnier czyli jego kolega ze szkoły i z celi dokonują serii napadów na furgonetki. Charbonnier ma własną grupę a później przenosi się do gangu motocyklowego gdzie był też Dutroux (albo był to inny gang, nie wiem dokładnie ale wiadomo na pewno, że Dutroux woził się przez jakiś czas z gangusami na motorach). To od Charbonniera Dutroux bierze pomysł budowania podziemnych skrytek, jednak mają one służyć nie do ukrycia łupu ale porwanych kobiet. Obaj koledzy ze szkoły dokonują wspólnie włamań, Charbonnier pomaga również Dutroux spalić jego własny dom w Marchienne-au-Pont w 1992 ale nie wiem z jakiego powodu. We wrześniu 1996 gdy Charbonnier zostaje poważnie ranny po napadzie, policja przeszukuje jego dom i znajduje tam skrytkę taką jak u Dutroux.

Dom Dutroux w Marchienne-au-Pont

Jak doszło do pierwszych porwań z unowocześnioną metodą trzymania porwanych dziewcząt w piwnicy, która zastąpiła gwałty w furgonetce? Oprócz piwnicy potrzebni byli jeszcze dodatkowi ludzie. Bernard Weinstein był zawodowym złodziejem samochodów, który został aresztowany w 1975 w Paryżu razem z innymi członkami dużego gangu. W 1985 wyszedł z więzienia po liście z prośbą o warunkowe zwolnienie napisanym przez Charlesa Schulmana – profesora urologii i kierownika oddziału w szpitalu w Anderlecht. Schulman napisał list na prośbę siostry Weinsteina czyli Mireille. Dziwnie wygląda ta historia z jakimiś urologami mającymi nie wiadomo dlaczego układy w więzieniu piszącymi jakieś listy dla nieznanych sobie kryminalistów. Co było dalej? 28 listopada 1985, trzy tygodnie po zwolnieniu Weinstein przybywa do Belgii i znajduje pracę w firmie SPRL Vidéo Promotion, której właścicielem jest Joseph Schulman czyli brat urologa. Firma zajmuje się kopiowaniem kaset wideo i ma jakieś małe studio filmowe. Właściciel po latach deklaruje, że niewiele pamięta, że jego firma nie zajmowała się nigdy pornografią, że Weinstein był bardzo cichy i wycofany i że nie interesował się seksem, i że wie co mówi bo sam uczestniczył w orgiach w latach 70’. Już sama deklaracja właściciela zapala lampki alarmowe. Okazało się więc w trakcie śledztwa, że firma Schulmana zarejestrowana pod adresem 86 Avenue Molière, w Uccle pojawiła się w zeznaniach pedofila Jean-Paula Raemaekersa aresztowanego w 1993, który twierdził, że pod podanym adresem znajdowało się studio gdzie w latach 80’ kręcono porno z dziećmi. W 1991 budynek został kupiony przez lekarza pediatrę z Brukseli Claude C., który co ciekawe był lekarzem rodzinnym dla dzieci Michela Nihoula i jego partnerki Annie Bouty. Równie ciekawy jest fakt, że prawnym doradcą firmy SPRL Vidéo Promotion był regularnie Michel Vander Elst czyli klient Dolo i człowiek, który dał alibi Nihoulowi. Po latach wyszła na jaw informacja, że Joseph Schulman kupował belgijskie wizy dla jakichś ludzi w Bułgarii od dużej siatki sprzedającej dokumenty z ambasady, która obsługiwała także przestępców sprzedającym broń, narkotyki i kradzione samochody. W świetle tych informacji decyzja by w śledztwie Dutroux nie podążać za tropami broni, narkotyków i kradzionych samochodów a jedynie porwań wydaje się błędna. Została ona podjęta przez prokurator z Liege czyli Anne Thily, która była również zaangażowana w śledztwo w sprawie zamachu na André Coolsa. Szefem belgijskich spraw zagranicznych był wtedy Didier Reynders, który nic nie zrobił z siatką paszportową a teraz jest chujkiem z UE, który w zeszłym roku gadał, że „główna obawa dotycząca Polski związana jest z niezależnością wymiaru sprawiedliwości”.

W 1987 Weinstein porzuca pracę u Schulmana i powraca do kradzenia samochodów. Współpracuje z właścicielem garaży i magazynów Gerardem Pinonem. Pinon znał Weinsteina i Dutroux, którzy nawiązali bliższą znajomość dzięki niemu. Pinon zaś był informatorem policjanta Georgesa Zicota (spec od kradzieży samochodów, aresztowany podczas afery Dutroux) i zgarnął dzięki Zicotowi nagrodę od firmy ubezpieczeniowej za informację o skradzionej furgonetce z kablami, co wiąże się z dalszą częścią opowieści. Tę furgonetkę najpierw chcieli gwizdnąć Weinstein i Dutroux ale uprzedzili ich Pierre Rochow i Philippe Divers czyli pomniejsi złodziejaszkowie samochodów. Dutroux się nie spodobało, że inna ekipa działa na ich terenie więc Rochow i Divers wraz z dziewczyną jednego ze złodziei zostają w 1995 porwani i narkotyzowani. Policja wpada na trop całej sprawy ale Dutroux dostaje jedynie wezwanie do stawienia się na komisariat co robi w wyznaczonym terminie, miesiąc po porwaniu w grudniu 1995. W międzyczasie Dutroux dogadał się z Rochowem i Diversem, którzy milczą na temat nieprzyjemnego incydentu. Problem w tym, że Dutroux znalazł się w areszcie do marca 1996. W tym samym czasie w piwnicy jednego domów Dutroux znajdują się porwane Julie i Melissa.

Mélissa Russo i Julie Lejeune

Dzień po wzięciu Rochowa i Diversa na zakładników umiera Bruno Tagliaferro. Tagliaferro miał kontakty ze wspólnikiem Dutroux Michaelem Diakostavrianosem – sprzedawał mu na przykład opony. Żona Tagliaferro czyli Fabienne Jaupart już w listopadzie 1995 mówiła, że jej mąż nie umarł na atak serca ale został zamordowany. Gdy wybucha afera z porwaniem dziewcząt przez Dutroux, sędzia śledczy Connerotte nakazuje ekshumację ciała. Jaupart wspomina, że jednym z pierwszych policjantów, który przybył na miejsce zgonu jej męża był Georges Zicot. Powiedziała też, że kojarzy Diakostavrianosa, którego widziała pewnego razu, gdy był ubrany w skóry i wybierał się na imprezę sado-maso. Wdowa po Tagliaferro zeznała też przed sędzią śledczym Etienne Marique, że rodzina Tagliaferro zna się dobrze z Michelem Nihoulem i że widziała Diakostavrianosa razem z Nihoulem w zielonym Mercedesie w czerwcu 1996. Nie wiadomo dokładnie co wynika z tych powiązań ale na pewno nic dobrego zwłaszcza, że po badaniach zwłok specjaliści z FBI doszli do wniosku, że Tagliaferro został otruty. Dąży się do rozdzielenia śledztw w sprawie kradzieży samochodów i porwań nastolatek. Pokuratorka Anne Thily twierdzi, że jest to zasadne bo sędziowie przysięgli nic nie będą rozumieli z tej gmatwaniny. Może to i racja. Tylko, że śmierć Bruno Tagliaferro też zostaje wyłączona ze śledztwa w sprawie Dutroux. Ale to już nikogo nie będzie interesowało zwłaszcza, że najbardziej zainteresowana osoba czyli wdowa została zamordowana w grudniu 1998.

Oczywiście w listopadzie 1995 naćpany Rohypnolem i zakopany żywcem zostaje Weinstein co jest spowodowane nie wiadomo dokładnie czym ale miało to pewnie z wiązek z próbą skontaktowania się z oficerem policji. W międzyczasie policja szuka porwanych dziewczyn. Problem w tym, że operacja Othello w sprawie porwania Julie i Melissy prowadzona jest przez kompletnych kretynów albo wspólników porywaczy. Przeprowadzone zostaje przeszukanie domu Dutroux, a uwięzione dziewczyny w jakiś sposób zdają sobie z tego sprawę. Zaczynają krzyczeć ale René Michaux, który prowadzi przeszukanie stwierdza, że głosy nie dochodzą zza ściany ale spoza domu. Policja konfiskuje kasety z domu ale ich nie ogląda bo nie ma odtwarzacza. Jeśli oficerowie obejrzeliby se kasety to zobaczyliby jak Dutroux buduje piwnicę z ukrytym wejściem. Albo na przykład policjanci obserwujący dom Dutroux zatrzymali we wrześniu 1995 Lelièvre, który podjechał tam kradzioną Toyotą Starlet bez dokumentów. Złodziej siedział w aucie godzinę, podczas gdy policjanci wzięli jego dowód osobisty i czekali na instrukcje. Lelièvre był już notowany za kradzieże aut i znajdował się w policyjnej bazie danych ale instrukcje w końcu przyszły i kazały puścić wolno Lelièvre. Podczas procesu Dutroux twierdził, że policja pomagała mu w porwaniach.

A co z Michelem Lelièvre czyli obok Weinsteina drugim uczestnikiem porwań? Najmniej ważny. Ćpun i diler narkotyków wychowywany w rodzinach zastępczych. W 1993 trafił do więzienia gdzie poznał Caspera Flier czyli homoseksualistę, który się w nim zakochał. Flier dał później Lelièvre pracę na stacji benzynowej i poznał z Michel Nihoulem. Skąd Flier znał Nihoula? Był partnerem biznesowym Annie Bouty. Lelièvre porzuca więc pracę na stacji benzynowej nie chcąc zostać kochankiem Fliera i zamieszkuje razem z Michaelem Diakostavrianosem w 1995 roku. Właścicielem domu jest Dutroux. Od czerwca 1995 Lelièvre i Diakostavrianos jeżdżą z oponami na Słowację. Później bierze udział w porwaniach. Twierdzi, że Dutroux go zmusił do udziału co w przypadku bezdomnego ćpuna, który ma długi i nie ma dokąd pójść jest możliwe. Rolę złodziei samochodów i handlarzy narkotyków pokazuje również fakt, że śledczy dowiedzieli się, że Nihoul był w kontakcie z Thierry De Haanem, który jako pracownik firmy ubezpieczeniowej wypłacał odszkodowanie z skradzioną ciężarówkę (tą z porwaniem złodziei przez Dutroux). Haan trafił na krótko do paki ale został szybko wypuszczony. Poza tym w śledztwie pojawił się wątek narkotyków, którymi miał handlować Nihoul z Danielem Walshem (dawny współwięzień z Michelem Lelièvre i Casperem Flierem). Otóż Walsh przywłaszczył sobie 5000 tabletek ecstasy i 15 kilo amfetaminy zawijając je od swojego szefa, po czym zgłosił się do Nihoula, którego skądś znał by sprzedać narkotyki na lewo i podzielić się kasą. Walsh był również poszukiwany za oszustwo więc ukrył się w mieszkaniu Marleen De Cokere czyli żony Nihoula. Skończyło się to tak, że Nihoul podpieprzył Walsha na policję, która zgarnęła Brytyjczyka i 15 kilo amfy ale jakoś dziwnym trafem zapomniała umieścić w ewidencji tabletki. Co ciekawe podczas śledztwa w sprawie Dutroux była też mowa o jakichś tabletkach ecstasy w ilości około tysiąca sztuk. No ale oczywiście Nihoul znał się Lelièvre tylko dlatego bo potrzebował kogoś od naprawy samochodu.

A co z samym Nihoulem? Kim był ten człowiek? Według śledczych pracował w budownictwie, jako impresario, właściciel kawiarni, prowadził sprzedaż owoców morza i handlował okularami. Jak powiedział jeden z analityków „w każdym większym śledztwie sporządzamy schemat otoczenia podejrzanego ze strzałkami i okręgami. Zazwyczaj pozwala to wyjaśnić sytuację ale u Nihoula było dokładnie odwrotnie. Pojawiła się ogromna pajęczyna. Co w zasadzie dzieje się tylko wtedy, gdy przeprowadza się sekcję zorganizowanego gangu. Wszystko było ze sobą powiązane: prawnicy i wyżsi urzędnicy państwowi, policjanci i prostytutki, handlarze złomem, sędziowie, handlarze narkotyków…”. Nihoul urodził się w 1941 a zmarł w 2019. Jego ojciec pracował jako kierownik biura w fabryce tekstyliów. W latach 60’ Nihoul pracował jako malarz pokojowy i kierowca ciężarówki a jego ojciec zostaje krupierem w kasynie. Później zakłada klub nocny gdzie podobno pojawiają się znani ludzie ale w 1973 bankrutuje, wystawia fałszywe czeki, dokonuje szeregu oszustw po czym odsiaduje bardzo krótki wyrok. Później znowu bankrutuje w 1980 i 1982 powołując do życia cały szereg biznesów i popełniając szereg machlojek. Jego partner biznesowy Casper Flier powiedział jednej z gazet, że „Nihoul taki jest, żyje na plecach innych”. W 1974 poznał prawniczkę Annie Bouty, która zaczęła karierę u Jacquesa Marresa czyli doradcy zairskiego prezydenta Mobutu. W latach 80’ Nihoul pożycza od piosenkarza Claude Barzotti pół miliona franków (których nigdy nie oddaje) i zakłada radio JMB czyli Jean-Michel Bruxelles, które powstało z ekipy wcześniej założonego przez Nihoula radio czyli Radio Activité. Rozgłośnia ma siedzibę w Tour Rogier w Brukseli na 27 piętrze. Piętro niżej siedzibę partia liberalna PRL i jej ówczesny szef Jean Gol. Ale Nihoul zna się również dobrze z chadekami takimi jak Philippe Deleuze z PSC pod przywództwem Paula Vanden Boeynantsa. W latach 80’ Deleuze i Nihoul zakładają małą działalność prawniczą specjalizującą się w pomocy imigrantom z Nigerii, którą formalizują razem z Annie Bouty pod nazwą Cadreco (i zakładają jeszcze fikcyjną grupę religijną Celestian Church of Christ). Głównym źródłem sukcesów firmy sprowadzającej nielegalnych imigrantów i prawdopodobnie handlującej ludźmi był urzędas Jean-Claude Godfroid, którego znał poprzez ministra Jeana Gola i jego rzecznika prasowego Burstina a także przez siostrę Godfroida, która też była urzędasem.

Po rozstaniu z Annie Bouty w 1982 roku Nihoul poznał Marleen De Cockere podczas orgii na rue des Atrébates. Z nią prowadzi klub Le Clin d’Œil w Sablon w Brukseli. Jednym z stałych bywalców Clin d’Œil był Patrick Haemers czyli porywacz byłego premiera Paula Vandena Boeynantsa. Nihoul spotyka również ojca Achille Haemersa, którego poznał w 1974 roku w firmie Confortex i którego nadal będzie często spotykał w Dolo. Nihoul jest stałym bywalcem tych samych barów, co niektóre podejrzane postacie z policji: Madani Bouhouche, Robert Beijer, Jean Bultot i Frédéric Godfroid. Nihoul był również w przyjaznych stosunkach z inną postacią brukselskiego półświatka Rachidem Errahmanim. Istnieje zdjęcie na którym Nihoul widnieje razem z Philippe Deleuze i Errahmanim. Ten ostatni został zabity w Place Rouppe przez stróża nocnego hotelu. Kilku świadków powiązało go wówczas z orgiami z nieletnimi. Inne postacie wokół Nihoula to L.V. Nie wiem jakie jest pełne imię i nazwisko ale L.V. był być może członkiem rodziny Nihoula bo byli podobni. Poza tym L.V. był seryjnym gwałcicielem, który naćpał pewną turystkę z Ameryki razem z fotografem porno Paolo Di Giorgio. Z kolei gwałciciel Di Giorgio miał sprzeczkę z przypadkowym kolesiem o nazwisku Pascal Meunier. Dwanaście dni po sprzeczce Meunier przedawkował narkotyki i zmarł ale rodzina podejrzewała, że ktoś mu pomógł. Poza tym L.V. i Nihoul spotykali się w knajpie pod wieżą Rogier. W dodatku L.V. przebywał krótko w więzieniu i był osadzony… obok celi Marca Dutroux. Podobnie Paolo Di Giorgio mieszkał w Marcinelle bardzo niedaleko domu Dutroux, gdzie trzymane były porwane dziewczęta. Ale policja jeszcze o tym nic nie wie. Śledztwo w sprawie Dutroux prowadzi sędzia śledczy Jean-Marc Connerotte i prokurator Michel Bourlet. Connerotte rozwija różne wątki śledztwa zaczynając od spraw związanych z kradzieżami samochodów, zaginięciem dziewczyny o nazwisku Loubna Benaïssa, zebrał zeznania świadków którzy się zgłosili na policję czyli X1, X2, X3 i X4 a także Nathalie W. oraz zaczął badać siatkę wokół biznesmena L.V. W październiku 1996 Connerotte zostaje odsunięty od prowadzenia śledztwa bo spotkał się z rodzinami porwanych dziewcząt przy spaghetti. 300 tysięcy Belgów protestuje na ulicach. Sprawę przejmuje sędzia Jacques Langlois (a w tle działa dodatkowa komórka policji, której przewodzi Jean-Luc Duterme).

Sędzia śledczy Jean-Marc Connerotte.

W listopadzie 1996 sprawa Dutroux i Biały Marsz (czyli demonstracja 300 tys. ludzi w obronie Connerotte) są w centrum wiadomości. Media tworzą również własną aferę grzejące temat wicepremiera Elio Di Rupo podejrzanego o pedofilię. Oskarżył go Olivier Trusgnach, dwudziestodwuletni homoseksualista, pracował w prestiżowej restauracji Scholteshof w Hasselt i na początku lipca 1996 wykorzystał nieobecność szefa Rogera Souvereynsa by ukraść mu kosztowności i sztućce po czym uciekł za granicę. Śledztwo prowadzi żandarmeria Hasselt, bez większego powodzenia, co skłania Rogera Souvereynsa do złożenia skargi jednemu ze swoich wielu znanych klientów. Jest to Christian De Vroom, komisarz generalny policji sądowej. Trusgnach spontanicznie zgłosił się do żandarmerii Hasselt 21 października 1996 roku. Według raportu stworzonego przez komitet monitorujący służby policyjne, afera rozpoczęła się następująco: „Na początku września 1996 r. komisarz Georges Marnette z brukselskiej policji sądowej otrzymał raport od inspektora Antipine, z którego wynika, że niejaki Olivier Trusgnach mógł dostarczyć informacje na temat roli osób wysoko postawionych w śledztwach dotyczących sieci pedofilskich. Raport oparty jest na wypowiedziach okazjonalnego informatora. Informacje nie są tak precyzyjne, ale dość wybuchowe (różne osobistości, w tym wicepremier Elio Di Rupo).” Inspektor Gregory Antipine powiesił się w 1999 ale trudno powiedzieć jaki to ma związek z całym ciągiem zdarzeń. Sprawa przez jakiś czas jest głośna ale Trusgnach nie może się zdecydować czy podczas seksu z Rupo miał 18 czy 17 lat. Później pojawiają się jacyś dwaj homoseksualni informatorzy policji z kasetami, które mają dowodzić występków seksualnych na wysokim szczeblu ale nazwisko Rupo zaczyna znikać z raportów a Trusgnach zaczyna kręcić obniżając swój wiek w momencie incydentu do 15 lat (w Belgii wiek dojrzałości wynosi 16 lat, policja zaproponowała preferencyjne podejście Trusgnachowi w sprawie kradzieży w zamian za zeznania). Trusgnach ostatecznie zeznaje przeciwko ministrom Elio Di Rupo i Jean-Pierre Grafé oraz inny niewymienionym z nazwiska ludziom. Później następuje nagłośnienie sprawy w prasie ale w taki sposób, że połączono info od dwóch pederastów z kasetami z rewelacjami Trusgnacha co wykorzystano by pokazać, że żadnego podziemia w Belgii nie ma, że media tworzą nieuzasadnione oskarżenia i by uderzyć w zespół badający sprawę Dutroux.

Policja pracowała zaś nie tylko nad zeznaniami świadków ale również przeszukała dom Bernarda Weinsteina. Było to pracochłonne i czasochłonne zajęcie ponieważ dom Weinsteina był rumowiskiem nałogowo gromadzonego złomu i chłamu. Jednak w końcu pośród zwałów dziadostwa, które zgromadził zakopany żywcem przez Dutroux złodziej samochodów, znaleziono w końcu świstek z prośbą:

Drogi Bernardzie nie zapomnij o zbliżającym się wielkim święcie i przybądź z prezentem dla arcykapłanki. Anubis

Policjantom wydało się to podejrzane ale w Belgii jest mało ludzi, którzy nazywają się Anubis więc łatwo można było wyznaczyć lokalizację podejrzanego typa. 21 grudnia 1996 około 100 policjantów z różnych formacji żandarmerii, policji sądowej i policji tuż przed godziną 20:00 przygotowuje rajd na siedzibę satanistów w Forchies-la-Marche pod adresem 223 rue Vandervelde. O godzinie 20:00 policja przystępuje do akcji zaskakując w kapciach przed telewizorem Francisa Desmeta „Anubisa” i Dominique Kindermans znaną jako „Nahema-Nephthys” a także jako Alain Kindermans przed „zmianą płci”. Para sekciarzy zostaje zatrzymana a policja rozpoczyna całonocne przeszukanie. Całą scenę obserwuje ukryty dziennikarz, który filmuje jak policjanci wynoszą różne graty z domu w tym garczki z małej lodówki a później samą lodówkę – wszystkie sagany są wypełnione krwią, później okaże się, że zwierzęcą krwią. Oczywiście ktoś mógł sobie przywłaszczyć pseudonim i skopiować go z dostępnych książek publikowanych przez Desmeta i Kindermans. Tak czy inaczej policja nic nie znajduje ale media grzeją temat. Niektórzy policjanci kontynuują jednak prywatnie śledztwo w sprawie możliwych związków sekt ze sprawą Dutroux zwłaszcza, że opisy składania ofiar z dzieci znajdowały się w jednej z książek Desmeta (który radził zastąpić dziecko zwierzęciem). Wiadomo, że sekciarze działali w regionie już kilka lat wcześniej – na przykład na komisariat w Rebecq przyprowadzono na przesłuchanie kobietę ubraną na czarno, która błąkała się po ulicach w stanie bliskim demencji. Nagle zaczęła się rozbierać i masturbować przed żandarmami, krzycząc „Weź mnie Anubis!” i „Noszę dziecko Szatana!”, po czym zaczęła cytować książkę Desmeta co odnotowano w protokole.

Wjazd na chatę satanistów.

Nalot na siedzibę satanistów z Abrasax i aresztowanie Anubisa odbiły się echem w mediach. Kilka dni po aresztowaniach były skarbnik młodzieżowej sekcji partii politycznej (niestety nie wiem której partii) zwierza się swojemu przyjacielowi, że dziesięć lat temu jakiś prawnik i notariusz zabrali go na satanistyczne rytuały pod pretekstem „dopuszczenia do wyższych szczebli”. Mężczyzna twierdzi, że zginęły tam dzieci. Jego rozmówca zgłosił rozmowę policji w Woluwe-St-Lambert, a kilka tygodni później funkcjonariusz policji skontaktował się z mężczyzną. Facet śmiertelnie się boi, zapewnia, że „oni” go znajdą i zgadza się tylko zeznawać pod warunkiem, że nie musi niczego podpisywać. Tydzień później opowiada swoją historię i po raz kolejny pojawiają się nazwiska już znane śledczym z filii Neufchâteau. Są to w szczególności główny podejrzany w aktach 111/96 i jeden z mężczyzn, których X1 wpląta w morderstwo Katrien De Cuyper. Policja uznaje go za wariata – po raz drugi, bo gadał już wcześniej z żandarmerią z Woluwe. Ciekawe jednak, że sataniści byli związani z głównym podejrzanym z teczki 111/96 czyli zdaje się właścicielem białej willi w Meise. Willa pojawiła się po raz pierwszy w zeznaniach Jean-Paula Raemaekersa (pedofil aresztowany w 1993), który opisał tej dom jako miejsce orgii, gdzie pojawiali się ludzie z luksusowymi samochodami. Raemaekers niewiele wiedział o tych ludziach ale bywał na „imprezach” z dziećmi w willi – opisał wszystko policjantom dodając również opis wnętrza w zeznaniach z 16 września 1996.

Z nalotu na Abrasax nic nie wyszło. Jakie było znaczenie tej sekty oprócz niejasnego związku z białą willą w Meise? Wiadomo, że Francis Desmet założył w 1987 wiccański sabat Cernunnos czyli działał w klimatach czarownic i pogan. W 1988 sabat przeniósł się miasteczka Rixensart pod Brukselą a w 1990 przestaje działać publicznie. Niezależnie od Desmeta w Saint-Gilles również w 1988 powstaje „l’Église universelle de Lucifer”. W marcu 1990 powstał w Sauvenière Instytut Abrasax tym razem z inicjatywy Dominique Kindermans i Irène Grobler (z zakonu lucyferian, z zawodu prostytutka) oraz Francisa Desmedta z sabatu wiccan. Później całe towarzystwo a przynajmniej ich siedziba przenosi się do Forchies-la-Marche czyli kolejnej małej wiochy między Brukselą a Charleroi. Jednak jeśli pogrzebiemy trochę głębiej to okazuje się, że te sekciarskie grupy opierały się nie tylko na znudzonych durniach mieszkających na przedmieściach Brukseli ale miały one międzynarodowe powiązania z innymi durniami za granicą. Otóż wicca Desmeta wywodziła się z francuskiego odłamu wiedźminów którą stworzył w 1978 Jacques „Jack” Coutela i prowadził razem ze swoją partnerką Nicole Letellier (o ksywce Diane Lucifera). Sekta sobie działała i miała jakieś śmieszne rytuały, które regulowały konieczność braku majtek, a na przykład szósty stopień wtajemniczenia wymagał uczestnictwa z ogolonym łonem. Ale w końcu coś się zepsuło i w 1995 odkryto ich martwe ciała oraz ciało adoptowanej córki Dominique Dussaux. Diane Lucifera strzeliła se w głowę ze strzelby zostawiając przed śmiercią list, w którym twierdziła, że jest opętana. Coutela się powiesił a córka nie wiem jak zginęła. W mieszkaniu było też 21 kotów więc ludzie, którzy czyścili miejsce zgonów mieli przejebane. Coutela i jego żona dobrze znali się z reżyserem porno o nazwisku Gérard Menoud, który dobrze ich wspominał na swoim blogu i kręcił z nimi orgiastyczne pornosy. Najciekawsze jest jednak to, że Menoud a właściwie jego firma odpowiadała za dystrubucję pewnej niszowej gwiazdy porno, która nazywała się Didier Pellerin, który po zmianie płci zaczął nazywać się Roxanne. I jest to oczywiście ten sam Roxanne o którym opowiadał Michel Nihoul podczas przesłuchań na policji.

Wróćmy jednak do Abrasax, które jak się zdaje działało również w wyższych sferach o czym wspomina jeden za artykułów mówiący o jakiejś aktywnej tam okultystce w stolicy Belgii. Wyczytałem również w jednym z artykułów, że założycielem sekty był „były barman/ka w Le Clin d’Œil” czyli z klubu, którego właścicielem był Michel Nihoul. Imienia barmana nie podano i myślałem, że chodziło o Desmeta, jednak z raportu przeszukania siedziby Abrasax wynika, że była to Marie-Rose Alsteens (mieszkająca jako konkubina z Dominique/Alainem Kindermans).

Dokument wyczerpująco uzasadnia przyczyny przeszukania podając list od Anubisa do Weinsteina ale podaje również szereg innych informacji. Na przykład to, że Kindermans odwiedzał knajpę, która znajdowała się 50 metrów od klubu Dolo. Albo fakt, że gdy przeszukano dom Michaela Diakostavrianosa (czyli kumpla Dutroux mieszkającego u niego w domu) to znaleziono notes z numerami telefonicznymi gdzie znajdował się telefon do Gilberta Lambota. Policjanci ustalili, że jego siostrą była Maryse Lambot z policji w Charleroi, która równocześnie była członkiem instytutu Abrasax pod pseudonimem „Lucrece” a także członkinią l’Eglise Belge de Satan, który to kościół szatana miał siedzibę w tym samym budynku co Abrasax. Jej mężem był Roland Otte czyli również policjant i również członek Abrasax o ksywce „Nergal” no i również satanista z l’Eglise Belge de Satan.

Raport omawia jeszcze kilka spraw a na końcu dodaje, że w przeddzień przeszukania przez policję, przed siedzibą satanistów pojawiła się furgonetka z państwowego muzeum gdzie pracował Desmedt i siedmiu ludzi załadowało do niej wiele pudeł i pianino. Więc przeszukanie od początku było skazane na porażkę zwłaszcza że oprócz Lambot i Otte członkami sekty było jeszcze dwóch policjantów a jeden z nich był nawet skarbnikiem w Abrasax. Wśród pozostałych członków sekty znajdowali się ludzie znikąd o których nic nie mogę ciekawego powiedzieć choć mam listę nazwisk. Ale byli też ludzie o pewnym znaczeniu. W Abrasax działał Aba Vangh czyli Armand Van Ghyseghem, czyli właściciel małego wydawnictwa Multidiffusion. Policja przesłuchała zatrudnionego przez nich autora komiksów Willy’ego Vassaux. Zeznał on, że wydawnictwo miało oddział w dzielnicy Jumet w Charleroi (gdzie była część domów Dutroux), a Van Ghyseghem był srogim pojebem, który regularnie bronił pedofilii, opowiadał coś o dziewczynkach w żelaznych klatkach i swoich wyjazdach do Tajlandii, Nepalu i Indii gdzie jeździł jako seksualny turysta – zachwalał pięcioletnie dziewczynki (potwierdzają to zeznania pracownicy wydawnictwa Milki Lingurski). Van Ghyseghem był już wcześniej skazany za seks z dziećmi i odebrano mu prawa rodzicielskie nad własnymi synami. Maurice Josten, który był wcześniej szefem wydawnictwa powiedział też Vassaux o członkostwie właściciela firmy w satanistycznej sekcie i że podczas rytuałów zginął tam jakiś człowiek. Nie miał powodów by w to nie wierzyć bo Kindermans pojawiał się w wydawnictwie, które również opublikowało książki sekciarzy. Vassaux mówił policjantom, że prowadził też rozmowy z Van Ghyseghemem na temat sekty, który powiedział mu, że jego prawnik o nazwisku Van Overstraete jest również członkiem satanistycznej grupy, tak jak niewymienieni z nazwiska sędziowie pokoju i policjanci. Później robi się dziwnie bo świadek opowiada, że zaczął wypytywać różnych ludzi o powiązania jego szefa (z którym był zresztą w sporze i który go zwolnił) i dowiedział się, że Van Ghyseghemem ma polityczną ochronę od premiera w Walonii Jeana-Claude Van Cauwenberghe (który w czasach działalności Abrasax był przez długi czas burmistrzem Charleroi). Van Cauwenberghe miał być jakoś powiązany z pedofilami oraz organizować przerzut narkotyków z Turcji przez lotnisko Gosselies. Innym protektorem Van Ghyseghemema miał być Charles Picqué czyli polityk stojący na czele regionu stołecznego Brukseli.

Inne dokumenty policji mówią bardzo dokładnie o przeszukaniu podając mnóstwo nieistotnych szczegółów na ponad pięciuset stronach: od wierzeń sekciarzy po ekspertyzę informatyczną mówiącą o tym, że komputer w biurze Abrasax posiadał Windows 95, modem i szereg innych pierdół a był głównie używany do edycji tekstu i używania programu astrologicznego. Ale jest też jeden bardzo ciekawy dokument – raport relacjonujący anonimowy telefon z informacją o satanistach w Gandawie. Otóż dzwoniącym był członek rodziny Jozefa Stevensa, lekarza z zawodu, który miał być zaangażowany w praktyki satanistyczne. Miał on być również szefem jakiejś małej loży powiązanej z wiccą i Abrasax, która składała w ofierze psy i abortowane dzieci (w tym dziecko samego Stevensa, którego żona była w zaawansowanej ciąży). Loża miała mieć trzy odłamy: hetero, homo i pedo, a całe to towarzystwo miało być powiązane z elitarnym klubem golfowym w Sint-Martens-Latem (czyli chyba Royal Latem Golf Club) gdzie się spotykali. Członkami loży mieli być tacy ludzie jak Roland Vandaele (notariusz), Freddy Vandercruyssen (notariusz), ktoś o nazwisku Bostoen (być może Willy Bostoen – też notariusz), Monsart (sędzia pokoju i były burmistrz ale nie wiem jakiego miasta), Johan Gekiere (adwokat), Annie Blanckaert (adwokatka), Werner De Vos (adwokat). Istnienie tych ludzi da się potwierdzić a niektórzy nawet nadal żyją. Poza tym członkiem był jakiś weterynarz składający w ofierze psy. No i politycy z Gandawy czyli były burmistrz Gilbert Temmerman oraz Herman Balthazar gubernator Flandrii. Informator dodał też, że grupa sama nazywa siebie Het Groote Osten (Wielki Wschód) i może mieć coś wspólnego z zakonnikiem-pedofilem-satanistą z zakonu przy Hofstraat w Gandawie.

Trudno powiedzieć coś sensownego na temat grupy z Gandawy ponieważ znana jest tylko z tego anonimu. Jednak sama sekta Abrasax okazała się kopalnią wątków – jednak nie dla policji.

Zanim doszło go grudniowego nalotu na siedzibę satanistów to policjanci mieli inne rzeczy na głowie. 9 września 1996 Patrick de Baets czyli policjant z zespołu sędziego Connerotte przesłuchuje Tanię V. czyli prostytutkę prowadząca stowarzyszenie Tegen Haar Wil pomagające podobnym jej kobietom. Przekazuje ona informację, że jej znajoma rozpoznała Michela Nihoula gdy zobaczyła go w telewizji. Tania mówi również o dużej siatce prostytuującej dzieci ale policjanci nie chcą poważnie traktować źródła podającego informację z drugiej ręki. Tania przyniosła również policjantom książkę swojej przyjaciółki, która wydawała się potwierdzać opowieści Tani. Policja potrzebowała jednak bezpośredniego świadka, który nie chciał zeznawać. Jednak książka przekazana przez Tanię posiadała dedykację. W ten sposób policja dowiedziała się o istnieniu Reginy Louf, która zaczęła zeznawać. Nadano jej kryptonim X1. Regina urodziła się w Gandawie 29 stycznia 1969. Wychowywała się w domu babci w Knokke. Babcia prowadziła już w czasach II wojny światowej dwa burdele – jeden dla niemieckich oficerów zwany King George a drugi dla żołnierzy. Dziadkiem Reginy był z kolei szef policji w Knokke, który podobno awansował na swoją pozycję dzięki prostytuowaniu córki (czyli matki Reginy). Regina zaś wychowywała się u babci-alfonsa bo jej rodzice żyli w fikcyjnym małżeństwie opartym na posiadaniu wspólnego majątku. Około 1980 Tony Van den Bogaert (przedstawiciel firmy Gimpet produkującej karmy dla zwierząt) zostaje jej „chłopakiem”. Tony znał skądś babcię Reginy. Poznał się z Reginą po raz pierwszy, gdy ją zgwałcił z innym mężczyzną gdy miała 4 lata. Kolejne „spotkania” wiązały się z kręceniem pornografii z psami. Gdy Regina jest starsza to Tony zaczyna się nią „opiekować”. Wysyła zaniedbaną dziewczynę do fryzjera, uczy ją makijażu, kupuje jej czerwoną bieliznę. Uczestniczą również w kilkuosobowych orgiach. Przed tymi wydarzeniami Regina zachodzi w ciążę i w lutym 1979 rodzi córkę Cheyenne i zostaje zgwałcona podczas porodu w obecności kilku ludzi (dwóch braci Lippens, Paula Vanden Boeynantsa i zastępcy szefa policji w Knokke, później na miejsce porodu przybył baron De Bonvoisin i Michel Vander Elst) a jej dziecko zostaje zabrane. W tym samym roku Regina wraca do rodziców. Jej matka prowadzi życie dziwki a ojciec nie chce mieć z rodziną nic wspólnego choć mieszkają pod jednym dachem. Wkrótce matka Reginy zostaje kochanką Tony’ego Vanden Bogaerta a dziewczyna zostaje znów wciągnięta do prostytucji. Jest nie tylko sprzedawana pojedynczym klientom ale również musi uczestniczyć w dużych orgiach odbywających się na przyjęciach, gdzie pojawiają się ludzie, których dziewczyna rozpoznaje czasem w telewizji. Jednym z nich był Michel Nihoul. Spotkała go w 1982 w mieszkaniu, o którym powiedziała policjantom, że chyba nie należało do niego. Jakieś staromodne drzwi z okuciami, ogród w wewnętrznym atrium, kilka detali z rozkładu wnętrza… Na początku nikt nie wiedział, że opisywany lokal to parter zajmowany przez Anne Bouty przy rue Dupré w Jette (dzielnica Brukseli) do początku lat 80’. Louf mówiła o tym, że na imprezach w mieszkaniu pojawiali się różni ludzie w tym jakiś znany prawnik i… Marc Dutroux, który trzymał się na uboczu. Wygląda więc na to, że Dutroux i Nihoul poznali się znacznie wcześniej niż wynika to z innych danych. Regina mówiła też o tym, że w tym właśnie domu Tony, Nihoul i Bouty razem z innymi ludźmi odgrywali jakieś satanistyczne rytuały połączone z zabiciem królika po to by zastraszyć ośmioletnią dziewczynkę, którą włączyli w ten sposób do siatki.

Regina wspomniała również w zeznaniach o dziewczynie, którą nazywała Clo i którą poznała przez Tony’ego w 1981. Na początku śledczy nie przywiązują dużej uwagi do Clo. Później okazuje się, że Clo to Carine Dellaert. Według Reginy Clo została zamordowana/zmarła podczas porodu w pewnej willi w Waarschoot gdzie znajdował się dyskretny burdel o nazwie International Club. Za płotem willi znajdował się… dom rodziców X4 czyli innego świadka w sprawie Dutroux. Willa była również powiązana z klubem Co-Cli-Co, którego właścicielem był Gustaaf Derdijn (czy też Derdyn, facet jest nie do namierzenia wiadomo, że zamieszkał później w willi o której mowa). Derdijn w latach 80’ miał powiązania biznesowe z bankierem Gerardem Cokiem. Cok po zakończeniu kariery bankowej zaczął inwestować w porno – miał kontakty z Paulem „Pornopaultje” Metzem od którego odkupił firmę, którą zaczął prowadzić z Charlesem „Dikke Charles” Geertsem (co łączy go z międzynarodowo z Reubenem Sturmanem prowadzącym biznesy porno w Stanach pod patronatem rodziny Gambino oraz łączy ich z oskarżeniami o handel porno z dziećmi). Cok miał także powiązania z mafią holenderską ale również został inwestorem zaangażowanym w wejście na giełdę firmy Beate Uhse (Uhse po zakończeniu kariery pilota Luftwaffe założyła pierwszy na świecie sex shop, który rozwinął się w dużą sieć sklepów). Co jest kurewsko ciekawe bo Beate Uhse pojawia się na obrzeżach kontaktów Gérarda Menouda (było o nim wyżej, reżyser porno co znał się z francuskim odłamem Abrasax). Otóż według internetowych oskarżeń Menoud był dystrybutorem filmów Roxanne (czyli transa sado-maso, który znał Nihoula) razem z kolesiem, który nazywał się Daniel Messinger (albo Sébastian Daniel Messinger-Schwarz) no i ten Messinger miał być właścicielem willi w Saint Raphael na Lazurowym Wybrzeżu gdzie odbywały się seks imprezy w których osobiście miała uczestniczyć Beate Uhse. Zaś sam Messinger miał być poszukiwany przez francuską policję w związku z zaginięciem Hélène Audoye i Valérie Benhaim ale się rozpłynął 1994 roku i nic nie można o nim znaleźć poza szczątkowymi informacjami. Regina Louf opisała również w zeznaniach kwiaciarnię La Paix w Gandawie, która służyła również za bar gdzie Louf i Clo były regularnie wykorzystywane. Druga ekipa śledcza, która weryfikowała służyła wykolejeniu śledztwa zeznania Louf, zadawała pracownikom La Paix pytania w stylu „czy w barze dochodziło do dziecięcej prostytucji” i oczywiście nic nie znalazła ale nawet oni musieli przyznać, że była kierowniczka Gisèla V. znana była policji z prostytucji.

Inną znajomą Reginy poznaną w siatce była Kristen. Dziwna opowieść o zabójstwie Kristen w opuszczonym budynku sprawia, że policjanci muszą jakoś dopasować zeznania Louf do któregoś z nierozwiązanych zabójstw z lat 80’. Sędzia Duinslaeger zasugerował prowadzącemu przesłuchania de Baetsowi, że może Kristen z zeznań X1 to Christine Van Hees. Policja prowadziła już śledztwo w sprawie zabójstwa Van Hees, której ciało znaleziono w 1984 w pieczarkarni. Okazało się, że zamiast bycia dobrą uczennicą szlajała się z punkami. Policja zgarnęła w końcu jakichś jej znajomych. Jeden nazywał się Serge Braeckman a drugi Serge Clooth. Clooth najpierw zaprzeczał, że znał Van Hees ale później przyznał, że ją znał. Później podał jakieś szczegóły na temat pieczarkarni gdzie znaleziono zwłoki przez co stał się jeszcze bardziej podejrzany. Podawał kilka możliwych wersji zabójstwa, samemu prezentując się zwykle jako świadek: raz Van Hees miała zabić grupa punków przechodząca inicjację do subkultury, innym razem miał to być gwałt dokonany przez jego znajomych (którzy potem mieli alibi bo na przykład jeden z nich odbywał służbę wojskową), innym razem Clooth przyznał się, że ją zgwałcił. Później wszystko odwołał i twierdził, że to wymyślił. Twierdził również, że Van Hees wiedziała coś o ataku na koszary w Ostendzie lub Vielsalm dokonanym przez CCC czyli komunistycznych terrorystów działających wtedy w Belgii. O tym, że Van Hees wiedziała o ataku powiedział Cloothowi jego znajomy Alain Lenglet. W międzyczasie wyszukiwania w środowisku punkowym przynoszą coraz mniej wyników. W połowie października pozostał tylko jeden świadek, który łączy morderstwo Christine Van Hees z duetem Lenglet-Clooth. Nazywa się Dominique L. (Lamarque), ma dwadzieścia trzy lata. Jest współpracownikiem Radio Activité i częstym klientem kawiarni Les Bouffons. To właśnie tam, mówi Dominique L., zobaczył Christine Van Hees w towarzystwie Alaina Lengleta i młodego parakomandosa o imieniu Goossens (potwierdza to pamiętnik Van Hees). Według niego często był z nimi niejaki Thierry D.. Zupełnie inaczej zeznał Thierry D. Według niego Christine Van Hees, miała kontakt ze skrajnie prawicową grupą i padła ofiarą „politycznego zamachu”. Dominique Lamarque nie był zbyt wiarygodnym świadkiem ponieważ pracował w stacji radiowej, której właścicielem był Michel Nihoul i znajdował się w policyjnej bazie danych a było z nim związanych 18 incydentów. Jednym z nich było nakłanianie małoletniego poniżej 14 roku życia do rozpusty. Podczas przeszukania domu Lamarque znaleziono porno z dziećmi. Sprawa została oddalona z niejasnych powodów. Lamarque oprócz pracy w radiu dorabiał sobie pracą dla gminy Etterbeek. Jeszcze później został portierem w klubie… Dolo. Ale policjanci badający sprawę Van Hees w latach 80’ nie mogli zdawać sobie sprawy ze znaczenia tych powiązań.

W końcu Clooth podaje wersję, że to sataniści (w tym on sam) zabili Van Hees ale oczywiście odwołuje tą wersję. Jednak śledczych ciekawi to, że znał kolor bielizny ofiary i inne szczegóły z miejsca zbrodni. Nie wiadomo skąd je znał ale wiadomo, że jego prawnikiem został Didier de Quévy – w 1991 zaskarżył Belgię przed trybunałem w Strasburgu o zbyt długi areszt prewencyjny Clootha. Jednocześnie w tym samym czasie Quévy doradzał pewnemu Marcowi Dutroux z Marcinelle, który musiał odpowiadać przed Sądem Apelacyjnym Mons za porwania, tortury i gwałty nastoletnich dziewcząt w regionie Charleroi. To był pierwszy proces Dutroux. W 1991 również Pierre Van Hees – ojciec ofiary i właściciel księgarni– zgłosił się na policję twierdząc, że pobliska księgarnia, której właścicielem był Alphonse Van Asse zaczęła dostawać groźby przez telefon. Chyba więc jakiemuś debilowi-mordercy poprzestawiały się nazwiska i zaczął wysyłać groźby nie tam gdzie trzeba. W tym samym roku Michela Van Heesa (młodszy brat ofiary) odwiedził niespodziewanie policjant Guy Collignon. Opowiadał coś, że śledztwo dotyczy wysoko postawionych osób i że nie będzie się już nim zajmował bo dostanie awans. Niedługo później Collignon faktycznie awansował.

To wszystko i tak nie ma większego znaczenia. Na przykład matka ofiary została przesłuchana dopiero w 1991 roku. Trop z punkami to ślepa uliczka – Clooth podał łącznie 11 wersji wydarzeń podczas 16 przesłuchań. Dlaczego policja brnie uparcie w tą ślepą uliczkę? Śledztwo prowadzą Georges Ceuppens i Guy Collignon. Collignon to klient Les Atrebates a później Dolo. Śledztwo prowadzi również sędzia śledczy Jean-Claude Van Espen (którego poznamy bliżej przy uniewinnieniu Nihoula podczas procesu Dutroux). Gdy Espen przejmuje kierownictwo nad sprawą to na policję dzwoni anonimowy informator, który mówi, że jeśli chcą być na bieżąco to powinni się udać do kawiarni Dolo przy rue Philippe Baucq numer 140. Gdy policjant zapytał się o co dokładnie chodzi, to tajemniczy rozmówca powiedział, że w Dolo dowiedzą się więcej o pieczarkarni. Espen polecił zbadać tożsamość informatora i sprawdzić jaki rodzaj klientów odwiedzał Dolo ale sprawa ostatecznie nie została zbadana i nie ma o niej więcej mowy w aktach. Inny wątek w śledztwie wprowadził świadek Freddy V.D.S., który pracował w knajpie Les Bouffons naprzeciwko pieczarkarni. Freddy mówił o tym, że Van Hees była tam kilka razy, późną nocą, pod koniec 1983 roku. Była ubrana w „uwodzicielski sposób” i widział ją w towarzystwie młodego parakomandosa o imieniu Marc Goossens oraz kilku osób z Radio Activité, które uczyniły z Les Bouffons swoją bazę. Radio Activité znajdowało się nad komunalnym basenem w Etterbeek, gdzie Christine Van Hees co tydzień chodziła pływać. Kilku świadków mówi, że Christine Van Hees czasami chodziła do Radio Activité.

W końcu ekipa zajmująca się śledztwem w sprawie Dutroux zajęła się sprawą Van Hees a policjant Aimé Bille odkopał notatkę z 1987 sugerującą by zbadać klub Dolo. Znaleźli oni świadka czyli przyjaciółkę Christine Van Hees, która nazywała się Nathalie G. Potwierdziła ona, że jakiś facet w Mercedesie rzeczywiście widywał się z Christine i że pokazany jej przez policjantów na zdjęciach facet to ten sam koleś. Tym facetem był Marc Dutroux. Zgadzają się też inne szczegóły – Van Hees znała jakiegoś motocyklistę z gangu, a Dutroux wspomniał podczas śledztwa, że miał motocykl i woził się przez jakiś czas z jakimiś gangusami. Wiadomo, że Dutroux w młodości grał w hokeja i często pojawiał się na lodowiskach. Jego ulubioną zabawą było wjeżdżanie w młode dziewczęta, powalanie je na lód a następnie udawanie troski by pomóc im wstać i pomacać cycki. Istnieje nawet ślad w dokumentach na ten temat bo po jednym takim wyskoku hokeista Armand De Beyn przylał Dutroux, który go pozwał i nawet wygrał sprawę w sądzie. No i pewien Francis H. (pracował w radiu Arc-en-Ciel w Schaerbeek), zeznał, że znał Dutroux z lodowiska. Znali się chyba dosyć dobrze bo Dutroux po kłótni włamał mu się do domu w 1983. No i ten Francis H. zeznał, że Dutroux pojawiał się na lodowisku z nim i innym kolesiem co pracował w innym radiu czyli Philippe Moussadykiem. No i w pamiętniku Christine Van Hees znaleziono ciekawą notatkę bo miała numer telefonu do prezentera FM Inter, który był znany pod pseudonimem Phil Chevalier ale nazywał się naprawdę Philippe Moussadyk. Moussadyka niestety nie można było przesłuchać bo wyjechał z Belgii po aferze Dutroux. Został jednak przesłuchany w 1984 po zabójstwie Van Hees bo koleżanka zabitej zeznała, że się znali. Nic z tego nie wyniknęło poza ustaleniem, że facet mocno kręcił mówiąc na przykład, że nie słyszał o zabójstwie bo nie czyta gazet – co jest dziwne bo pomagał pisać zamordowanej dziewczynie esej o mediach do szkoły. Brak czasu na czytanie gazet przez Moussadyka mógł wynikać również z nadmiaru pracy – facet robił dla czterech stacji radiowych: Radio Arc-en-Ciel, FM Inter, Radio Kiss no i Radio Activité.

Jak to się stało, że Christine Van Hees trafiła na Nihoula, Tony’ego, Dutroux i prawnika E., którzy według zeznań Reginy Louf mieli być zabójcami? Anonimowy świadek Fabienne K., która jeździła razem z Van Hees autobusem, zeznała na policji, że Christine mówiła, że spotyka się z grupą młodych ludzi. Mieli to być ludzie obojga płci, którzy uprawiali wolną miłość w opuszczonym budynku. Fabienne dodała, że nie byli to punki ale ludzie na motocyklach w wieku około 25 lat. Co ciekawe Fabienne sama się prostytuowała i zaszła w ciążę zakończoną aborcją. Ojcem dziecka był jakiś Derochette, kuzyn Patricka Derochette. Co to za jeden ten Patrick Derochette? Porywacz dziewięcioletniej dziewczynki Loubna Benaissa, której ciało znaleziono w piwnicy jego domu. Derochette jest znany właśnie jako zabójca Loubny Benaissy ale być może brał również udział w zabójstwie Hanim Mazibas, która zaginęła w 1988. Jej ojciec Ali Mazibas rozpoznał Patricka Derochette jako mężczyznę, który rozdawał zabawki małym dziewczynkom na targu w Schaerbeek. Co jest ciekawe bo inną osobą rozpoznaną przez ojca Hannim był tymczasowo aresztowany Joseph D.R. Facet został zwolniony z aresztu po dwóch dniach ale był podejrzany bo mieszkał blisko miejsca porwania Hanim i był na targach gdzie była obecna Hanim z jej ojcem. Poza tym D.R. posiadał samochód marki Łada, zarejestrowany na firmę SPRL Fiduciaire Western Fiscal Center, której był pracownikiem. Firma ta dzieliła siedzibę z firmą handlową Omniplex, zaś Omniplex posiadał magazyny pod adresem Quai Léon Monnoyer 11. Właśnie pod tym adresem wyłowiono z kanału ciało Hanim Mazibas.

5 marca 1997 r. na stacji paliw rodziny Derochette znaleziono szczątki Loubny Benaissy. Sześć miesięcy przed przeszukaniem w piwnicy stacji benzynowej Patrick Derochette był już na szczycie listy podejrzanych. Nie tylko z powodu swojej kryminalnej przeszłości, ale przede wszystkim ze względu na Azizę E.M., koleżankę z klasy dziewięcioletniej Loubny. Trzynaście dni po zniknięciu zobaczyła czarnego Volkswagena Golfa przejeżdżającego przez Ixelles, w którym, jak sądziła, rozpoznała swoją przyjaciółkę na tylnym siedzeniu. Dziewczynka była tak pewna siebie, że zapisała na ramieniu numer rejestracyjny: FKE080. Policja sprawdzała te numery ale nie były powiązane z modelami Golf ani nie miały nic wspólnego z porywaczami dzieci. No to jak złapano Derochette? Policjanci doszli do wniosku, że Aziza mogła pomylić literę K z H więc prawdziwa tablica miała numery FHE080. Takie rejestracje były rzeczywiście powiązane z modelem Golf, który należał do mężczyzny C., który był spowinowacony z rodziną Derochette poprzez małżeństwo i miał dwa auta tego modelu – jeden biały a drugi jasnozielony. Całkiem możliwe, że porywacz, który również jeździł Golfem pożyczył tablice od członka rodziny. Żandarmeria nigdy nie ujawni tożsamości tajemniczego pana C. Wiadomo jednak, że C. pracował jako sekretarz sędziego śledczego Jean-Claude Van Espena, który później uniewinnił Nihoula.

Z zeznań Reginy Louf wynika, że Christine Van Hees została zabita przez Nihoula, Dutroux, Tony’ego i prawnika E.. Jej zeznania są wiarygodne bo podała wygląd wyburzonej pieczarkarni razem z detalami o których zapomniał już nawet dawny właściciel (który został znaleziony przez policję i przesłuchany na temat rozkładu pomieszczeń). Regina dobrze opisała dziwnie przebudowany budynek a także fakt, że Van Hees została związana liną a nie kablem, fakt, że była torturowana jakimś szpikulcem wkłuwanym w dłoń a także opisała przedmioty znajdujące się w sąsiednim pomieszczeniu (lina, zielony kanister i pojemnik koloru khaki). Według Louf kilka tygodni przed zabójstwem ona i Van Hees brały udział w orgii w jakiejś willi z Nihoulem, jego towarzystwem oraz jakimiś dwoma flamandzkimi przemysłowcami a także z hodowcą psów z regionu Mechelen. Przed orgią został pokazany film porno z zabójstwami i torturami dzieci, a później doszło do jakichś obrzędów ze składaniem ofiar ze związanych dzieci i z kilku zwierząt. Louf twierdziła, że satanistyczne obrzędy miały służyć zniszczeniu wiarygodności świadków podczas ewentualnych zeznań na policji. Nie wiem dokładnie co stało się z dziećmi ale zwierzęta zostały zabite i Hees nie chciała zjeść króliczego serca. Według Louf odmowa uczestnictwa w rytuałach była przyczyną jej śmierci – bo była potencjalnym świadkiem, niezaangażowanym w pojebane dziwactwa.

Pod koniec 1996 roku policja z Neufchâteau sprawdzała wszystkie połączenia przychodzące i wychodzące z prywatnej linii Tony’ego Vanden Bogaerta. 24 października 1996 r. podoficer Rudy Hoskens zaobserwował dziwną rzecz. Między 16:55 a 17:17 Tony V. wykręcił osiemnaście razy numer B.V.H., członka żandarmerii Brasschaat. Tony chyba zauważył, że jest śledzony przez policję i chciał pilnie porozmawiać ze swoim krewnym. W marcu, wkrótce po wdrożeniu bardzo drogiego systemu satelitarnego, który śledzi tak dyskretnie, jak to tylko możliwe, ruchy Tony’ego, śledczy dowiadują się, że zespół z Antwerpii został „wzmocniony” żandarmem…B.V.H. W Brukseli Hoskens pisze notatkę dla BSR w Brasschaat, aby ostrzec ją przed niebezpieczeństwem. Odette, była kochanka Tony’ego opisuje B. V. H. jako jednego z najlepszych przyjaciół Tony’ego. Kto kombinuje przy śledztwie wsadzając do niego takich ludzi? Sędzią śledczym po ustąpieniu Connerotte został Jacques Langlois i podchodzi on do śledztwa dosyć zachowawczo. Za działania policjantów odpowiada Jean-Luc Duterme a ten zaś podlega generałowi Guido Torrezowi. Torrez w 1986 jako pułkownik doprowadził do interesującego incydentu. Mianowicie zadzwonił do swoich podwładnych prowadzących śledztwo w sprawie złodzieja obrazów Juana Borgesa z nakazem zwolnienia faceta na polecenie kogoś z ministerstwa. Żandarmeria podlegała wtedy ministerstwu obrony i Torrez myślał, że o zwolnienie Borgesa prosił go ktoś z biura ministra François-Xaviera de Donnéa. Jednak okazało się, że pod urzędnika ministerstwa podszył się wspólnik złodziei obrazów czyli… Michel Nihoul. Ciekawa pomyłka ze strony Torreza. Tak więc Jean-Luc Duterme po odejściu Connerotte przeprowadził czystkę. Najpierw rzuca kłody pod nogi policjantom, na przykład domagając się by nie nocować biurze, zmniejszenia nadgodzin, oszczędzania papieru toaletowego i innych pierdół a później pozbywa się De Baetsa, Aimé Bille i innych ludzi prowadzących początkowo śledztwo wysyłając ich na urlopy. Pojawia się również zespół korektorów, którzy mają sprawdzić poprawność transkrypcji, sprawdzić alibi i ocenić różne wątki. Głównym korektorem zostaje Badouin Dernicourt, a sama korekta sprowadza się głównie do podważania zeznań świadków a niekiedy fałszowania dokumentów. Jednym z korektorów był Duterme, który nawet nie znał języka niderlandzkiego w którym sporządzano zeznania X1.

W kwietniu 1998 Dutroux ucieka z sądu gdzie miał prawo do dostępu do akt własnej sprawy pod nadzorem dwóch policjantów. Został złapany przez strażnika leśnego po trzech godzinach w kradzionym samochodzie przy granicy z Francją. W 2004 kończy się proces Dutroux i wspólników. Dutroux dostaje dożywocie za sześć porwań, gwałty i dwa zabójstwa, Michelle Martin dostała 30 lat ale wyszła na warunkowe zwolnienie w 2012. Michel Lelièvre dostał 25 lat i wyszedł na warunkowe w 2019. Michel Nihoul dostał pięć lat za narkotyki ale został uniewinniony od udziału w porwaniach. Zmarł w 2019. Marc Dutroux stara się obecnie o zwolnienie z więzienia. Nihoula broniła Virginie Baranyanka i Frédéric Clément de Cléty ale najważniejszą obroną był sędzia Jean-Claude Van Espen. W 1984 Van Espen reprezentował Annie Bouty czyli żonę Nihoula (ale tylko raz w zastępstwie innego adwokata – jak się zarzekał, gdy pojawiły się dokumenty no i w dodatku w pozwie przeciw Nihoulowi) a jego siostra była matką chrzestną dziecka Nihoula. Poza tym jak już pisałem sekretarzem sędziego Van Espena był pan C. o nieujawnionym nazwisku, który pożyczył tablice do auta mordercy-porywacza Patricka Derochette, który był przy tym członkiem jego rodziny. Jak pamiętamy Fabienne K., która była znajomą Christine Van Hees zaszła w ciążę z kuzynem Derochette. Kto prowadził sprawę zabójstwa Van Hees w późniejszych latach? Ano Jean-Claude Van Espen. Poza tym Van Espen był szwagrem Philippe Deleuze czyli polityka z PSC, który robił jakieś handle z Nihoulem. Nazwisko Reginy Louf pojawiło się w końcu w mediach bo zgodziła się ona na anonimową rozmowę z Douglasem De Coninckiem a później z Annemie Bulté i Marie-Jeanne Van Heeswyck. Ci dziennikarze napisali później razem bardzo dobrą książkę o aferze Dutroux. Jednak szybko zaczął się medialny cyrk z nagonką podsycaną przez policję, która chciała sprawdzić czy Regina Louf nie jest przypadkiem biologiczną córką Patricka De Baetsa (przeciwko któremu również rozpoczęto kilka śledztw). Rodzice Reginy wszystkiemu zaprzeczali a sama Regina nie chciała podsycać napiętej atmosfery i opowiadać o tym, że ojciec ją molestował. W 1998 Tony Van den Bogaert przyznał podczas konfrontacji na policji z Reginą, że od 12 roku życia utrzymywał z nią stosunki seksualne i posiadał klucz do mieszkania jej rodziców. Akta świadków sprawy Dutroux zostały zamknięte a policja uznała, że relacje na temat zabójstw i gwałtów to wytwór wyobraźni Reginy.

Regina mówiła również o innych rzeczach. O tym, że gdy próbowała się wyrwać z siatki to Tony ze wspólnikami grożąc śmiercią jej dzieciom zmusił ją w do udziału w gwałcie/dziwacznej, sadystycznej psychodramie gdzie zabito jakąś dziewczynę, którą okazała się być Katrien De Cuyper. Zwłoki De Cuyper znaleziono w porcie w Antwerpii sześć miesięcy po jej zaginięciu w 1991. Jest to możliwe, że dziewczyna wpadła w ręce siatki bo ostatni telefon jaki wykonała pochodził z kawiarni Les Routiers w Antwerpii – pod tym samym adresem na piętrze miały adresy dwie firmy porno czyli Studio De Pauw i X-Kiss. Kilka lat później w holenderskim mieście Zandvoort Robbie Van Der Plancken czyli gejowska a wcześniej dziecięca prostytutka zabija sprzedawcę komputerów Gerrita-Jana Ulricha. W dzienniku Van Der Planckena policja znajduje adres Les Routiers a na komputerach Ulricha znajdują kilka tysięcy zdjęć porno z dziećmi oraz formularzami do zamawiania dzieci w tym również niemowląt. Z pokwitowań przelewów wynika, że Ulrich płacił studiu porno zlokalizowanym w Café Les Routiers. Wśród zdjęć znalezionych na komputerach znajdowało się także zdjęcie Katrien De Cuyper. W aferze Zandvoort można wskazać wiele dziwnych rzeczy jak śmierć Manuela Schadwalda (nastolatek zabity podczas kręcenia krwawego filmu porno, jego ojciec Rainer Wolf pracował dla Stasi) i śmierć Giny Pardaens (pracownica socjalna która próbowała wskazać na związek pomiędzy zgonem Schadwalda a siatką Dutroux) czy na przykład zeznania znajomego Van Der Planckena czyli transa o nazwisku Robert Jan Warmerdam. Otóż Warmerdam twierdził, w wypowiedziach dla badacza afery Zandvoort (czyli Marcela Vervloesema), że pewien amsterdamski bar sado-maso o nazwie G-Force był odwiedzany przez Marca Dutroux, który pracował tam jako dziecięca prostytutka. Inną wspomnianą lokacją były studia filmowe przy 523 i 111 De Admiraal Ruyterweg, których właścicielem był pewien facet o przydomku Roxanne i gdzie kręcono filmy z dziećmi. Roxanne jako biznesmen w branży porno miał wynajmować pewną prawniczkę z Belgii, która miała napisać jakiś kontrakt dla kolejnej transzy filmów sado-maso. Prawniczka nazywała się Marleen De Cockere a jej mężem był znany nam Michel Nihoul.

Café Les Routiers
Z zeznań Roberta Jana Warmerdama

Siatka Zandvoort otwiera całą masę wątków o których nie chce mi się nawet myśleć. W necie krąży se siatka powiązań stworzona przez amatorskich badaczy, która wygląda tak:

Marc Dutroux – Michel Nihoul – Sergio Marzola – Pascal Taveirne (X-Kiss Studio) – Jacques Dugué – Bernard Alapetite (Toro Bravo, CORAL) – Jean-Manuel Vuillaume (Toro Bravo) – John D. Stamford (Spartacus) – Peter Glencross (Spartacus, Ado 71, Toro Bravo, CRIES)

Joseph Doucé – Senator Edward Brongersma (PIE) – Gerrit-Jan Ulrich (Apollo) – Edward John Mullaney (Spartacus, Temse/Madeira) – Norbert De Rijck – Lothar Glandorf – Warwick Spinks – Michel Rosoor

 

I jest to oczywiście bardzo niepełny obraz sytuacji bo taki na przykład John D. Stamford (syn policjanta i były kapłan, zdaje się, że anglikański) pojawia się ze swoją siatką Spartacus w różnych lokalach gejowskich, które ocenia w przewodniku do podróży dla gejów. Problem w tym, że przewodnik zawiera w sobie również adres Elm Guest House w Londynie czyli motelu uczęszczanego przez brytyjskich polityków i celeberytów a przy tym pedofilów. No i doszły mnie jakieś słuchy, że Stamford znał się z ludźmi z Abrasax w Belgii. Albo na przykład taki Joseph Doucé (były protestancki pastor), który prowadził se działalność pomocową dla transów, pedałów i pedofilów aż go ktoś nie zabił. No i ta śmierć może się wiązać z różnymi rzeczami takimi jak Michel Caignet i jego działalność nazi-gejowska związana z pismem Gaie France, czy też może z proboszczem Nicolasem Glencrossem u którego se mieszkał Hubert Védrine czyli francuski minister spraw zagranicznych. Ale tutaj moja wiedza za bardzo nie sięga więc zostawiam te wątki i idę dalej.

Regina Louf mówiła o jeszcze dwóch ważnych rzeczach. O tym, że jej nadzorcy chcieli by prowokowała klientów do przemocy i podczas seksu ujawniała swój zaniżony wiek. Co było potrzebne do szantażu bo w sąsiednim pomieszczeniu znajdowała się często kamera albo przynajmniej aparat fotograficzny. Gdzie trafiły te filmy i na czyje polecenie je produkowano? Nie wiadomo. Regina mówiła też o rzeczy przez którą również starano się zrobić z niej wariatkę. Mówiła o polowaniach na dzieci z kuszami w pobliżu dwóch zamków, o gwałtach i zabójstwach związanych z polowaniami na ludzi. Co jest oczywiście niepotwierdzoną plotką, która nie może być prawdziwa pomijając stwierdzenia brytyjskiego policjanta Clive’a Driscolla, który w swojej książce pisał o podobnych polowaniach na dzieci w Anglii w Kent, Driscroll odwiedził opisane przez jego świadka miejsce i dowiedział się od miejscowego urzędnika, że znaleziono pięć części ciał ale nie przeprowadzono śledztwa.

Regina Louf

Regina Louf żyje do dziś na wsi razem z mężem Erwinem i kilkorgiem dzieci. Twierdzi, że gdy była nastolatką to urodziła czwórkę dzieci ale wszystkie zostały zabrane. Przypuszcza, że jej córka Cheyenne (ur. 1979) po zabraniu przez Tony’ego została trzy lata później zamordowana w fabryce ASCO w Zaventem podczas kręcenia filmu porno przedstawiającego tortury. Jej syn Elijah (1982) został zabity zaraz po urodzeniu w domu babci Reginy, syn Tiu (1983) został zamordowany młotkiem po okaleczeniu genitaliów gdy Regina zasugerowała jednej z dziewczyn czyli Christine van Hees by powiedzieć o siatce gwałcicieli jej rodzicom. Nanook, urodzony w 1984 zmarł zaraz po porodzie. W liście do żandarma Patricka de Baetsa oprócz losu swoich dzieci wspomniała również o tym, że:

 

„Obliczyłam, że widziałem, jak zniknęło około trzydziestu innych dzieci, ale zapomniałem ich imion, albo nigdy ich nie znałem. (…) Ich liczba jest duża i przepraszam, że ich nie pamiętam. Ale na pewno były takie dzieciaki jak Cheyenne i Tiu; dzieci, które nigdy nie istniały. Poza Clo pomogłam przy porodzie około sześciu dziewczynkom.”

***

Kim byli politycy uczestniczący w orgiach? Kto zabił dzieci Reginy w fabryce lotniczej ASCO? Kim był policjant z jednostki antyterrorystycznej Diane, obecny w ASCO i podczas polowań na ludzi rozpoznany przez Reginę podczas śledztwa? Która z 11 wersji zabójstwa Katrien De Cuyper przedstawiona przez Serge’a Clootha jest prawdziwa i czy faktycznie mogła się czegoś dowiedzieć o ataku na koszary w Vielsalm dokonanym przez komunistów? I dlaczego zupełnie inna grupa ludzi planowała atak na te same koszary lecz dzień przed atakiem komunistów z CCC?

Belgijska komisja parlamentarna stwierdziła w 1997 na podstawie zeznań Armanda Van Ghyseghema (którego znamy z sekty Abrasax ale o czym komisja nie raczy wspomnieć), że Willy Wassaux (dzięki któremu wiemy, że Ghyseghem był członkiem sekty i zbokiem) służył w wojsku razem Luc’em Jouretem (założyciel sekty Order of the Solar Temple – 74 zabójstwa i samobójstwa w latach 1994-1997). Według Ghyseghema Wassaux i Jouret pracowali dla majora Bougerola i jego organizacji PIO.

No i dlaczego policjanci pracujący nad sprawą Dutroux czyli szef zespołu Jean-Luc Duterme a także Badouin Dernicourt mieli tak nieudane śledztwo w sprawie szalonych zabójców z Brabancji?

2 thoughts on “X1

Skomentuj Jan Kowalski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *